Tuesday, July 14, 2015



Adam Karkowski 

wynalazca z Siemianowic, swoje pomysły przekuwa na złote sztabki. Każda rzecz, która powstaje spod jego ręki, nie tylko wygląda jak midasowe milion dolarów, ale także zwracają uwagę w najmniejszym swoim detalu. Znany z projektów:



i przede wszystkim KAWAVAN 





Ile czasu trwało przygotowanie Coffe Truck'a?

Przygotowania mojego samochodu, czyli VW LT35 z 1979 roku zajęły mi blisko dwa lata. Trzeba było w nim zrobić absolutnie wszystko – począwszy od przywiezienia go ze skrajnie drugiego krańca polski (Suwałki) i całkowite wyprucie z wszystkich patentów kempingowych łącznie z kabiną prysznicową, przez przeróbki nadwozia, przemieszczenie okien, wycięcie i wstawienie witryny do wydawania kawy, kompletną blacharkę, lakierowanie i oklejanie po projekt i budowę wszystkich elementów wnętrza – kanapy, blaty robocze, okładziny ścienne i sufitowe z drewna. Pracy był ogrom a problemów po drodze dziesiątki. Projekt był czymś nowym i przede wszystkim – całości, na wszystkich polach podjąłem się sam, z pomocą przyjaciół, w duchu idei DIY. Kupno gotowego, zrobionego przez zewnętrzną firmę wozu bez duszy, różniącego się od Kebaba czy Zapiekanek tylko oklejeniem i częścią wyposażenia nie wchodziło w grę.



Logo, kubeczki, t-shirty...skąd czerpałeś inspiracje na design?

Logo które zdobi samochód, kubeczki, koszulki i całą resztę merchu to efekt współpracy z fantastycznym Mateuszem „WLK” Wolskim ze studia tatuażu Rock’n’Ink, który zajmuje się kaligrafią. Logo miało współgrać z dość mroczną i specyficznie ukierunkowaną prezencją Kawavanu, jednocześnie być wyrazem mojego uznania dla tradycyjnej sztuki liternictwa, zamiast ukłonem w stronę eksploatowanego do granic minimalizmu. Samochód sam w sobie jest mówiąc kolokwialnie toporny, prosty niemiecki design, całość w czerni i bieli, mogłem sobie pozwolić na ekstrawagancję w logo i tutaj Mateusz stanął na wysokości zadania. Jako ciekawostkę dodam, że byłem jego najbardziej uciążliwym w swoich wymaganiach i modyfikacjach najdrobniejszych szczegółów dotychczas klientem, ale dzięki temu efekt w pełni spełnia tak moje jak i Mateusza oczekiwania ;)
Odbiorcy kawy z mojego Vana to przede wszystkim ludzie z którymi obcuję realizując wspólne pasje – koncerty, zloty zabytkowych i egzotycznych samochodów, konwenty tatuażu, imprezy designerskie. Kawa jednakże jest dla każdego, stąd nie zamykam sobie drogi na imprezy niekoniecznie wpisujące się w klimat wymienionych, gdziekolwiek jest zapotrzebowanie na dobrą kawę – mogę się pojawić.



Custumowy Ekspres do kawy, półautomatyczny sprowadzony z Włoch, zrobiłeś w nim parę modyfikacji.

Ekspres na którym pracuję to dość leciwa już włoska Wega po kapitalnym remoncie i przerobieniu na instalację gazową by móc pracować w warunkach, gdzie nie ma dostępu do prądu o odpowiedniej mocy. Dorobiłem do niego kilka elementów, łącznie z przednim panelem, żeby ułatwić sobie pracę. Jest to ekspres najprostszy z możliwych, bez programatorów, funkcji, automatów czy zaworów wolumetrycznych – spełnia jedno i tylko jedno zadanie – pozwala na przygotowanie poprawnego espresso w opcjonalnym akompaniamencie perfekcyjnie spienionego mleka. Przerobiłem też portafiltry, zwane potocznie „kolbami” na tzw. naked / bottomless, czyli pozbawione wylewek. Pozwala mi to na jeszcze lepszą kontrolę nad procesem ekstrakcji i wychwycenie najmniejszych nieprawidłowości, a samej kawie nadaje jeszcze ciekawsze i bardziej przyjemne body.


Styl włoski czy skandynawski? 

W domu eksperymentuję – szukam aromatów, przyrządzam kawę za pomocą różnych sprzętów i technik. W Kawavanie natomiast postawiłem natomiast na lubiane, słodkie aromaty – czekoladę, karmel, miło kojarzące się ze słodkościami i łatwiej wyczuwalne dla przeciętnego kawosza. Można więc rzecz że kawa palona niejako na włoską modłę, ale bez wszystkich tej szkoły przywar – włosi lubią niestety przepalać kawę, co skutkuje kruczoczarnymi ziarnami o nieprzyjemnym, olejowym zapachu i gorzką, pełną goryczki kawą. A to już zasługa Mastro Antonio, czyli zaprzyjaźnionej palarni z Kołobrzegu, która przygotowuje dla mnie kawę.



Posiadasz prywatnego plantatora i palarnie kawy we Włoszecch?

Palarnia znajduje się w Polsce, w Kołobrzegu – tam Elżbieta i Andrzej, dwójka niesamowitych pasjonatów z ogromnym doświadczeniem i wiedzą prowadzą autorską palarnię kawy Mastro Antonio. Poznałem ich lata temu, jeszcze jako młody pasjonat kawy, raczkujący na domowym ekspresie, jednakże już wtedy świadomy tego jak istotna jest jakość kawy. Przez lata zaopatrywałem się u nich w kawę na domowe potrzeby swoje i przyjaciół, stąd kiedy tylko podjąłem decyzję o otwarciu własnej kawiarni, byłem pewien że ten następny krok zrobimy razem. Mieszanka którą serwuję to kompozycja o klasycznych proporcjach 80% i 20% robusty pochodzących z Brazylii i Indii, opracowana specjalnie dla Kawavanu. 



O pasji parzenia kawy.

Kawą pasjonuję się już od paru lat – pierwsze kroki za profesjonalnym ekspresem gastronomicznym stawiałem pracując za granicą podczas wakacji. Mimo iż parzenie kawy było tylko jednym z wielu obowiązków, złapałem bakcyla i po powrocie do domu zacząłem zgłębiać swoją wiedzę na ten temat. Po upływie paru lat, korzystając z dłuższej, sezonowej przerwy w prowadzonej przeze mnie działalności ponownie wybrałem się za granicę, by poszerzać swoją wiedzę i umiejętności. Udało mi się zdobyć etat w najlepszej kawiarni/czekoladziarni w mieście, należącej do sieci Butlers Chocolate Cafe, gdzie miałem przyjemność przez kilka miesięcy kształcić się i pracować pod okiem najlepszych baristów w kraju, jednocześnie rzucając się na głęboką wodę – w okresie świątecznym zdarzało nam się przyrządzić 600-700 kaw dziennie. Zdobywając kolejne certyfikaty, tak w szkoleniach prowadzonych przez sieć, jak i zewnętrzne firmy, pogłębiałem swoją wiedzę a zamiłowanie do kawy rosło jeszcze bardziej. Kiedy w końcu w życiu potoczyło się tak, że w związku z sytuacją zdrowotną byłem zmuszony zmienić radykalnie branżę, nie zastanawiałem się nawet chwili

postanowiłem kontynuować swoją pasję, jednocześnie zarażając nią innych.